czwartek, 26 marca 2015

26 III

Zaćmienie słońca było, minęło, następne częściowe za sześć lat, całkowitego nie dożyję choćbym bardzo chciała ;-)
Wiosna przyszła, jest ciepło, wraca w człowieku życie, przecież jak wszystkim wiadomo nadzieja ma kolor zielony. Ogród się budzi, wreszcie, ptaki śpiewają, jazgot szpaków jest ogłuszający, znowu przyjdzie stanąć z nimi w zawody, kto szybszy, by spróbować czereśni, obżerają mi zresztą wszystko, świdośliwy, aronie i winogron. Mam wielką nadzieję na pierwsze morwy w tym roku i oby to nie był ich przysmak. Sąsiad zza rzeczki wyciągnął już swoje ulubione narzędzie, dwie deski i teraz, do sierpnia, będzie tymi deskami tłukł się od rana do wieczora, bezapelacyjnie wolę szpacze gaworzenie niż trzaskanie dechami.

















Zwierzaki też już wiosnę czują, przesiadują coraz dłużej w ogrodzie, choć z wygód w domu rezygnować nie zamierzają.





A tu mamy terrorystkę Jeżynkę vel Tołdi, mały tyran, neandertalczyk, bardzo pomału uczy się wszystkiego, ale cóż się dziwić, skoro całe swoje dotychczasowe życie, wcale nie takie krótkie, bo dziewięcioletnie, przestała na łańcuchu przy rozpadającej się budzie. Tak bardzo dopomina się o głaskanie i przytulanie, a robi to z delikatnością małego spychacza. Nie tracimy nadziei że za jakiś czas zapomni o tym że ma szczekać na wszystko co się rusza, wiecznie czuwać i warować. Voilà pies łańcuchowy, stróżujący, sięgający do połowy łydki.


Moje ukochane pomidory posiane, niektóre już popikowane, ruszyły bakłażany i papryki, zaraz przyjdzie czas robienia dyniowych rozsad, gorący czas przed ogrodnikami. Ostatni to już moment na akcje charytatywne, bo mimo batalionu własnych futer, staram się wspomóc i te w potrzebie. Tym razem za fanty robią słoiki :-)









Dopiero zaczyna się wiosna a ja już lata nie mogę się doczekać :-)
https://www.youtube.com/watch?v=8hPxevMaosg