niedziela, 24 maja 2020

Spacerkiem...

Po deszczu, ale przed nami więcej takich dni, według prognoz ;). Zieleń stała się zieleńsza, kwiaty odświeżyły przykurzone sukienki, chwasty ruszyły do natarcia, naturalna kolej rzeczy...



Rododendrony nie lubią mojego ogrodu, ale ja jeszcze się nie poddaję, walczę ;). W zeszłym roku posadzona, Królowa Jadwiga, twarda sztuka, choć jeszcze niewielka, pokazała swój królewski majestat.



Przy niej Władysław Jagiełło wygląda jakby był giermkiem a nie królem ;)



Dwa zdechlaki w trakcie reanimacji nie mają prezencji fotograficznej, jeden odratowany w zeszłym roku, przesadzony do wielkiej donicy, może pokaże coś ciekawego, ale jeszcze chwilę muszę poczekać na kwitnienie.

Nowe nabytki, magnolia Yellow River, jeszcze w donicy, pójdzie na miejsce stałe dopiero po kwitnieniu, tak jak i kielichowiec chiński.



Nowa odmiana pelargonii, bardzo mi się podoba, udany zakup :)



Posadzony w zeszłym roku dereń China Girl będzie kwitł, bardzo mnie to ucieszyło 😍



Jakie to szczęście, że dziesięć lat temu przeniosłam się na wieś i choć zdrowie nie pozwala utrzymać ogrodu w należytym porządku, wcale mnie to nie zniechęca, cóż, w moim ogrodzie przyroda rządzi się sama, z moją bardzo, bardzo niewielką ingerencją.



piątek, 22 maja 2020

Suszymy...

...dzisiaj podagrycznik. Zamiast na kompostownik powędruje do suszarki. Wiem że niektórzy nie płuczą ziół, ja jednak wolę to zrobić, kurz, drobne robaczki czy inne żyjątka niekoniecznie muszą być ususzone ;)






środa, 20 maja 2020

wtorek, 19 maja 2020

Arboretum Wojsławice.

Jak co roku, majowe odwiedziny arboretum uważam za zaliczone.

Na pierwszy ogień nie pójdą rododendrony, choć to ich czas, a rośliny które zawsze odwiedzam przy okazji każdej wizyty. W następnych wpisach przyjdzie czas i na rodki, jutro? 
Pierwsza to wspaniała, ogromna, spektakularna magnolia parasolowata. Nie mogłam jej nie mieć w ogrodzie, więc mam, ale na razie zbyt młoda by kwitnąć, choć piękne, ogromne liście, zdecydowanie się bronią.









Moje wszystkie majowe drogi zawsze mnie zaprowadzą, nie do Rzymu, ale do Enkianta dzwonkowatego.





 Obowiązkowo, gunnera i jej spektakularny kwiatostan


Kalina nad stawkiem.




I ptaszek na koniec, rododendronowy ciąg dalszy nastąpi...