wtorek, 21 czerwca 2016

sobota, 18 czerwca 2016

...a czerwiec jaśminem pachnie...

Oczywiście nie tylko jaśminem pachnie czerwiec, to miesiąc zapachów i kolorów, jakie tylko natura stworzyła, choć pogoda niestety, nie taka czerwcowa jaką pamiętam z dawnych lat, co minęło nie powróci.


Kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu jak kruche są wirtualne znajomości, przez wielu mylnie nazywane przyjaźniami. Wiem, wiem, uogólniam, ale jak wiadomo wyjątki potwierdzają regułę.
Grono ludzi, którzy z entuzjazmem tworzą swoje miejsce w sieci, tak na zawsze, do końca świata i jeden dzień dłużej, scementowani, zabetonowani przyjaźnią, rozumiejący się w pół słowa, i byle problemik rozwala to w drobny mak. Już nie ma przyjaźni, już nie na dobre i na złe, zostaje tylko złe, ubrane w fałszywe kolorki kurtuazji, żeby tylko tego noża zza pleców widać nie było. Cóż, c'est la vie, mój wiejski Paryż jest dla mnie wystarczający, a wyjątki od reguły się zdarzają, więc i w sieci kilkoro dobrych znajomych, jak klejnociki, kryją się po drugiej stronie monitorów.



Sezon letni jest tak krótki w naszym klimacie, że trzeba się cieszyć tym co mamy przed oczami, pod nosem, dzisiaj, teraz, tu, bo nigdy nie ma pewności czy będzie jutro.
Ta róża nie bez powodu nosi nazwę Eden Rose :)






Ożyło mikro-oczko, nie tylko za sprawą lilii, ale również za sprawą pięciu szczeżui dla których stało się domem.







Ogród mój idzie na żywioł, przestaję nad nim panować, jest za duży a ja za mała, taka maleńka przy potędze natury, coś tam robić próbuję, ujarzmiać warzywnik, wyrywać największe chwasty.
COŚ zrobić muszę, ogród jest półdziki, ale i taki trzeba jako tako uporządkować, może w dwa lata mi się uda, no chyba że wcześniej zje mnie mój własny ogród. A wtedy...



Mimo chwastów i chaosu kocham go, a jak sił braknie, będzie dwudziesto-arowa łąka kwietna ;)

















W Futrolandii od dłuższego czasu constans,
kotów domnych-7,
dochodzących-bez liku,
piesełów-4, w tym jedna chorusia, z darowanym każdym dniem :(

Krzyś zaliczył fryzjera, teraz wygląda jak Golum.

Na swoją kolej czeka Jeżynka.


Rozpoczął się czas robienia przetworów, na pierwszy ogień poszły truskawki, jak zawsze z płatkami róży, kto nie robił, koniecznie musi spróbować, końcowy rezultat wart grzechu i ogołocenia krzaczka róży jadalnej :)


A na dzisiejszą popołudniową herbatkę warto wyskoczyć do sadu, by delektować się subtelnym smakiem herbaty z liści gruszy, z odrobiną miodu oczywiście :) .



Smacznego!