piątek, 31 grudnia 2021

31.12.21

Utopmy stare, powitajmy nowe.

Wszystkiego dobrego w nowym roku.

                                         pixabay.com

Nadzieja ma kolor zielony...


czwartek, 30 grudnia 2021

~~~~

chleba i igrzysk

brak chleba

inflacja 

igrzyska

sylwester

danse macabre

zgon

zgon

zgon


pixabay.com/pl/



"Cael ipsum petimus"

Horacy



sobota, 25 grudnia 2021

50% świąt.

Odpoczywam, nic nie robię. Święta są dla dzieci, wnuków, w ich dziecięcych oczach, odbija się skrzący lukier świąteczny, który z biegiem lat, będzie odpadał, spływał, kruszył się, aż zostanie tylko proza życia. My, dorośli, próbujemy na siłę przyczepić z powrotem odpadłe płaty świątecznej pozłoty, w szarobure dziury, niestety nie chce się to trzymać w żaden sposób. Zaklinamy rzeczywistość, topiąc się w sprzątaniu, gotowaniu, wyręczaniu wszystkich, aż padamy na pysk. I tak każdego roku, rok w rok, co rok, aż do przebudzenia, choć nie każdemu się uda ta sztuka. Podziwiam kobiety, które słaniając się ze zmęczenia na nogach, potrafią jeszcze wykrzesać uśmiech kursując do kuchni, donosząc do stołu, podsuwając pod pyszczki smakowite kąski.

Już nie wspomnę o marnotrawstwie jedzenia, wielokrotnie odgrzewanego, pakowanego na wynos każdemu chętnemu, lądującego w śmietniku jeśli nie zdążyło się w odpowiednim czasie zamrozić, lub nadpsutego podrzucanie ptakom w karmnikach, lub wodnym, siejąc śmierć onym. 

I te góry plastiku..., jaki piękny był świat nasz siermiężny, bez tego ohydztwa, wtedy zwykła foliowa torba "reklamówka", przywieziona z bogatego zachodu, powodowała błysk pożądania w niejednych oczach ;). Och, jak ja bym chętnie ten wytwór dobrobytu zwróciła jego twórcom, wraz z całym bogactwem wytworzonego 'dobra'.

O świątecznych plusach i minusach można by elaborat napisać.

Cóż, i ja jeszcze, w jakimś bardzo mizernym stopniu, ale jednak, podryguję w rytm świątecznej melodii, dla bardzo mi bliskiej osoby, i będę odgrywać rokrocznie tą swoją kiepską rolę. Oby jak najdłużej...

...tak więc świątecznych świąt jest we mnie tyle co kot napłakał...   

...ale dość smędzenia, weselcie się i świętujcie, kto tylko potrafi 💚

 kiedyś musi zaświecić słońce, nadzieja ma kolor zielony. 



 

niedziela, 19 grudnia 2021

Na garnuszku ;)

 Poszło kolejne zamówienie, 20kg słonecznika, 8kg łuskanych orzechów, bo panienki na zimowym garnuszku wciągnęły już 20kg słonecznika, 5kg grysu słonecznikowego i 20 kul, mają apetyt, nie powiem.

A że warto dokarmiać jestem przekonana. Fota bardzo słaba, ale coś niecoś widać. To jest sikoreczka Bezogonka, która jest z nami już cztery lata, a może i więcej, ja ją obserwuję od czterech lat.


 

Rybim okiem.

 Nie o mięsożercach, nie o wegetarianach, ani o wyższości jednych nad drugimi, a o ludziach, o społeczeństwie, narodzie, a w zasadzie o jego części.

Choć już wiele sklepów i marketów wycofało się ze sprzedaży żywych ryb, to kadzie ze 'zdychającymi' w męczarniach, duszącymi się karpiami, jak co roku zagościły w naszej świątecznej rzeczywistości.

Nigdy nie rozumiałam i nadal nie rozumiem ludzi, którzy cały rok kupują filety, kostki, paluszki i inne odmiany rybnych produktów spożywczych, a raz w roku budzą się w nich mordercze zapędy. Bo raz do roku, ku chwale narodzin, trzeba coś zamordować, więc kupują podduszonego karpia, doduszając go reklamówkami wlokąc do domu. A w domu, wpuszczają do wanny lub innej miski, żeby sobie rybka odżyła, niech w pełni odczuje to, co jej jeszcze zgotują. Następnie, mordują własnoręcznie, wypruwają flaki, obdzierają ze skóry, filetują, a to wszystko po to by uhonorować narodziny Jezuska.





 

sobota, 11 grudnia 2021

Co dalej...

I coraz mnie mniej i mniej, i nawet pisać się już nie chce. Wirus 'perpetuum mobile' ma się dobrze, sieje spustoszenie, wielu znajomych odeszło, a ci co lekko przeszli, mają powikłania lżejsze lub cięższe, w tym i ja. Czuję się jak stuletnia babinka, co to ani ręką, ani nogą. To już dwa miesiące mordęgi, braku sił, oddechu, wiem że i tak mam szczęście, bo przecież jeszcze żyję. Najgorsze jest to, że przez te wzrastające zachorowania i blokowanie miejsc w szpitalach, umierają inni chorzy, nie doczekawszy pomocy, to również ofiary wirusa, ignorancji i głupoty. 

...dmuchanie przez wężyk w butelkę z wodą ma pomagać na oddychanie, ćwiczenie takie, hmmm...

...spacery na świeżym powietrzu, u mnie w tempie żółwia, tylko że, sezon grzewczy i znowu ludziska zaczęli palić czym popadnie, można się udusić od tego świeżego powietrza...

Trzymam się pazurami myśli, że w końcu przecież musi być lepiej, ale na razie...jest jak jest.

Cóż, nastał czas, że wszyscy, czy chcemy czy nie, gramy w rosyjską ruletkę, dzisiaj ty, jutro ja. Śmierć spowszedniała, przestała przerażać, w internetach można spostrzec zbydlęcenie ludzi, którzy potrafią kpić z cudzej straty, śmierci, czują się nieśmiertelni, zidiocenie postępuje w zastraszającym tempie. Mam wrażenie, że głupota jest bardziej zaraźliwa od wirusa. Toczymy się jak śnieżna kula po zboczu, nabierająca wciąż masy i prędkości, w nicość.





...i odchodzi kolejny kotuś, serce boli, nie ma ratunku...