Moje jesienne resurrecturi...
Lato minęło, dziwne dla mnie było, upały popaliły wiele roślin, temperatury skaczące o dziesięć stopni w górę, lub w dół, dobijały moje i tak wątłe zdrowie, byłam niezbyt żywa;)
A teraz piękna jesień podniosła mnie ze spalonej trawy, jest cudnie, niech tak będzie jak najdłużej. Z taką jesienią można być za pan brat :)
Myślałam że nigdy nie przestanę lubić lata, a jednak tegoroczne zraziło mnie do siebie, chyba zaprzyjaźnię się z jesienią.
Przy podmuchach wiatru, trawy grają jesienne melodie
Róże nie dają za wygraną, chcą zatrzymać czas
Floksy też się nie poddają
Troszkę odbiło i wiosennym kfffiateckom
Palibin sili się ile może ;)
Głóg Scarlet Pauls też próbuje zakwitnąć jesienią ;)
I paulownia w winobluszczowej balowej kiecce, chyba na dancing się wybiera ;)
Kolorowy zawrót głowy, jesienny oczywiście :)