Moje wiosenne ressurecturi nie następuje, siedzę po pas w zimowym bagnie i nie mogę się z niego wydostać, czuję na karku ciepły oddech depresji lub przesilenia wiosennego. Może kiedy wreeeeszcie pogoda podaruje nam słoneczne dni i jego promieniami naładują się moje baterie to wystartuję jak F16 w nowy sezon? A na razie wszystko sobie dryfuje na falach upływającego czasu, nic mnie nie rusza, nic mi się nie chce, ale czy musi mi się chcieć?
Na razie kocyk, kanapa i książka są dla mnie magnesem nie do przezwyciężenia. Przyszła nowa dostawa, więc ciągnie mnie do półki z książkami jak miśka do barci ;)
Oprócz czytania, produkcja chlebowych krewetek jest ciągła. Ta krewetka, z której została tylko pięteczka jest z czarnuszką, siemieniem i makiem :), dzisiejsza będzie z wiadrem kminku;)
A obok mnie ogród się budzi, radzi sobie sam i czeka aż strząsnę z siebie zimowe odrętwienie i się nim zajmę, ale na razie marnie to widzę... "Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę."
Czuję się podobnie, w dodatku mam atrakcje w postaci przeczołgiwania przez przychodnie.
OdpowiedzUsuńImponujący stosik.:) Miłej lektury.:) Może zdradzisz nam przepis na chlebek?
Pozdrawiam serdecznie i życzę by słoneczko przyniosło poprawę nastroju.