Podlasie, często wracam tam myślami, ten sam kraj a jakże inne klimaty. Mogłabym tam mieszkać, ale na loterii życia wyciągnęłam inny los. Ani nie lepszy, ani nie gorszy, po prostu inny.
A jak Supraśl to Monaster i jego historia, tragiczna i piękna, dająca moc, moc trwania pomimo. I niech trwa, niech trwa...
Podniesiony z gruzów:
"Najgorsze nadeszło w ostatnich dniach działań wojennych. 21 lipca 1944 r. hitlerowcy, wycofując się, podłożyli ładunki pod wszystkie wysokie gmachy w Supraślu i zdetonowali je. Świątynia legła w gruzach." https://monaster-suprasl.pl/historia
Stoimy na Suchym Hrudzie, w dolinie płynie rzeka Supraśl, na horyzoncie Puszcza Knyszyńska
A przed nami pamiątkowy krzyż, według legendy mnisi z Gródka, szukając nowego miejsca dla siebie, puścili drewniany krzyż rzeką Supraśl, tam gdzie się zatrzymał wybudowali cerkiew.
Za zwiedzanie Monasteru nie pobiera się opłaty, ale wolne datki mile widziane. Jeszcze wiele prac archeologicznych, rekonstrukcyjnych przed Monastyrem i naukowcami. Na swoją chwilę czekają katakumby, prace trwają. https://monaster-suprasl.pl/post/770297841094721536/ratuj%C4%85-katakumby-w-supra%C5%9Blu-archeolodzy-dokonuj%C4%85
'Gołokolankowcy' przed wejściem dostają fartuszki/zapaski, gołymi kolanami w Monastyrze nie świecimy :).
W obrębie klasztoru znajdują się dwie cerkwie, letnia i zimowa. Czy widać od razu która jest która?
Trafił nam się super zakonnik-przewodnik, pięknie przekazał historię, ciekawostki i dobre, łączące, krzepiące słowa.
Kilka ujęć z zimowej cerkwi:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz