Ogród nabiera kolorowego rozpędu, niestety jeszcze większego rozpędu nabierają chwasty, wielu rzeczy nie ogarniam, mój ogród żyje już własnym życiem, jest jakby osobnym bytem który próbuję jako tako okiełznać, z miernym skutkiem. Na własne życzenie wprowadziłam do niego kilka ogrodowych potworów, które mam w zamiarze ujarzmić, jednym z nich jest Tawlina Jarzębolistna, największy potwór mojego ogrodu, pomimo swojej urody.
Potwory ogrodowe to osobny temat, każdy ma jakieś swoje koszmarki, nie wspominając o podagryczniku, kurdybanku, perzu, mniszku i...dzikim powoju, ale mój ogród to nie jest wymuskane trzy ary, tylko 23 ary chaosu, niepokornej lawiny zieleni, anarchii, w której mam maleńki udział i w którym zapominam o kłopotach i problemach dnia codziennego. Nawet pomidory potrafią mnie pokonać ;-) tak wyglądało wejście do tunelu foliowego, wejść się nie dało ;-)
Topinambur również monstrualne rozmiary potrafi osiągać.
Pomysł autorski ;-) na przekwitniętego Migdałka to powojnik botaniczny Albina Plena
Pierwsze róże.
I orliki
kamasje
zawilce
na żółto
i na niebiesko... no może nie całkiem ;-)
i kolejny ogrodowy potworek nie do opanowania
Aaaaaaa... dzisiaj wybieramy prezydenta, rozważnych wyborów :-)
I zaczął się sezon na szparagi, najsmaczniejsze z własnego ogrodu :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz