Pogoda typowo listopadowa, mokra, senna i leniwa. Nic tylko opatulić się kocem, z książką w ręku i kubkiem gorącej kawy na stoliku. Jesienne szarugi to chyba najgorsza pogoda, od niej tylko krok i lądujemy w smutnym dołku.
Pomiędzy kroplami deszczu udało mi się wyskoczyć na krótki, jesienny spacer. Trzeba korzystać z każdej okazji, bo za chwilę znikną kolory i zostanie tylko szaro-bure niewiadomoco i deprecha gotowa.
Chyba czapla.
Punkt obserwacyjny.
A kto w młodości skakał po palach i nieraz się skąpał?
Nad rzeczką, opodal krzaczka, mieszkała kaczka dziwaczka...
Twardziele, w taka pogodę...;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz