czwartek, 23 marca 2017

Nowy domownik.

                             
                              Miejscówka po babuni szybko została zajęta, do futrzanej brygady dołączył papug z odzysku. Nietrafiony, nieudany "prezent", pomijając rozczarowanie obdarowanego, najgorzej wyszedł na tym papug. Kondycja psychiczna, a co za tym idzie i fizyczna w tragicznym stanie. Ptasio młodziutkie, jeszcze się pierzy, wystraszone, z napadami paniki, można by rzec, że wpadło z deszczu pod rynnę.


Klatka została zainstalowana wysoko na ścianie, a właściwie zawisła, zabezpieczona solidnie, a papugas stał się bożyszczem w którego wpatrują się oczyska pełne...uwielbienia?;)


Papug jest bezimienny, bo nie wiadomo było czy wyżyje, więc nie chciałam się zbyt mocno angażować emocjonalnie. Pomalutku zaczął jeść, pić, napady paniki nie są już tak częste jak na początku. Zatliła się we mnie nadzieja na happy end. A dzisiaj zostałam zaszczycena pierwszym papuzim koncertem, co prawda nie są to słowicze trele, ale jak na ptaka wracającego z drogi donikąd, pięknie. Utwór zespołowy. Jeszcze bezimienny papug jako solista, chórki robiły koty, efekty specjalne psy, czyli zespół Papugas Band.

   

2 komentarze: