W poprzednim wpisie wstawiłam fotkę pierwszej, jesiennej, jeżowej sieroty. Dzisiaj na porannym obchodzie ogrodu znalazłam drugiego malucha, niestety dla niego za późno, nie reaguje, musiałam się dobrze przyjrzeć, bo w pierwszej chwili pomyliłam go z większą szyszką. Jeszcze próbuję go wskrzesić, ogrzewam, niestety te próby, to na 99% moje wyrzuty sumienia, że nie znalazłam go wcześniej, może wczorajszy dzień dałby mu szansę przeżycia. Dzisiaj późnym wieczorem, przejdę się z latarką, przeszukać ogród, może jeszcze jakiś maluch żyje z tego miotu.
Ratujmy te maluchy, tak wiele ich ginie w sezonie, pod kołami samochodów, a to przecież nasi ogrodowi sprzymierzeńcy.
Bardzo chciałabym, by jednak ożył. Też chodzę i sprawdzam, ale małe szanse przeszukać pół hektara.
OdpowiedzUsuńNiestety, dla tego maleńtasa było za późno 😢. Całego ogrodu też nie dam rady spenetrować, ale obejdę te miejsca które są najbardziej uczęszczane przez jeże. Nie da się wszystkim pomóc, ale tyle ile można to należy, to tak niewiele kosztuje, a malutkie życie uratowane.
UsuńPrzykro mi:(
UsuńW jego miejsce już jest następny, 250 gram, za mało, o dużo za mało żeby przeżył zimę.
Usuń