Po ciężkim, zaganianym dniu, zmęczona do granic, łapię oddech. Strząsam z siebie miejski jazgot, kakofonię wwiercającą się w głowę i uszy, aż do bólu. Zostawiam to wszystko w wodzie, a od niej borę spokój, wyciszam myśli. Łapię oddech. Tak bardzo mi potrzebny.
A gdzie takie piękne miejsce ?
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńM