sobota, 12 maja 2018

Ostatni dzwonek...

...i zdążyłam w tym roku. Ofiarą padł niewielki krzak rosnący w moim ogrodzie, więc bez dodatków tablicy Mendelejewa z rur wydechowych, herbicydów chcących lub niechcących i tym podobnych atrakcji. A żeby i smak nie odstraszał zabawiłam się w Kopciuszka i obrywałam same kwiateczki, bez zielonych części, bez bez, no właśnie, bez lilak :)


Przepis na herbatkę fermentowaną z lilaka znaleźć można prawie na każdym blogu zielarskim, choćby u Inez, więc nie będę tu udawać że odkryłam Amerykę, znaleźć bloga z przepisem każdy wyguglować potrafi.
Natomiast wstawić linku do opisu dr.Różańskiego sobie nie odmówię :) http://rozanski.li/1423/syringa-vulgaris-l-lilak-pospolity-w-praktycznym-ziololecznictwie/

Piękne i pachnące to było zajęcie choć żmudne, degustacja zaś miłym zaskoczeniem dla podniebienia. Jak dla mnie, ewentualne dosmaczanie, cukrem, miodem itp, psuje smak herbatki. Można też użyć jej jako dodatku do innych ziołowych mieszanek, ale warto sprawdzić czy będą razem działały synergicznie. Mi smakuje lilak solo, bez dodatków.

Skubiemy :) 



ubijamy i fermentujemy


suszymy i degustujemy.


Smacznego!

11 komentarzy:

  1. Za późno... Już przekwitło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas już też...następne szaleństwo bzowe za rok.

      Usuń
  2. Ja muszę jeszcze długą drogę przebyć aby dojść do tego etapu aby zrywać na herbatkę, ale może kiedyś? Ostatnio nawet szkoda mi zrywać do wazonu takie są piękne... Mam nadzieję, że dojrzeje i do tego :D
    Ps. Uwielbiam spać na tarasie, teraz przymierzamy się do nocowania w altanie. To chyba jakaś mocno zakorzeniona potrzeba spania pod namiotem :D Już nie jeździmy ale ,,zew namiotowania" pozostał w duchu :)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatku, zapewniam Cię że dojrzejesz do tego ;)...z biegiem lat...kiedy w ziółkach szuka się wspomagania organizmu :)
      Ja żadnych kwiatów nie zrywam do wazonu, chyba że któryś się złamie, co często się zdarza piwoniom i innym ciężkim kwiatom, po deszczu czy silnym wietrze, wolę je podziwiać w ogrodzie, od pączka po nasiennik :)

      Usuń
    2. Ja też nie jestem za kwiatami ciętymi ale bez i kilka innych należą do wyjątków. Najpiękniej wyglądają w naturalnym środowisku. Nie lubię otaczać się ,,trupami" :) Widzę, że tu jest mój wpis. Słowo daję nie wiem co się stało? Albo ten blog jest łudząco podobny do jakiegoś albo czytam Cię telepatycznie, podświadomie, we śnie ... jestem zaskoczona :/

      Usuń
  3. Spróbuję jeszcze znaleźć świeża kwiatki bzu, żeby poczuć smak herbatki. A czy z jaśminu też można taką herbatkę robić, bo mam duży krzak, który wkrótce zakwitnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzewy które rosną w naszych ogrodach to jaśminowce, jaśmin jest pnączem i u nas tylko w domu w donicy można go uprawiać.Jednak nasz rodzimy jaśminowiec ma jak najbardziej szereg właściwości zdrowotnych http://rozanski.li/693/jasminowiec-wonny-philadelphus-coronarius-linne/
      Ja pokuszę się w tym roku o zrobienie nalewki z jaśminowca.

      Usuń
  4. Pracowita ta herbatka:) Ja jestem za leniwa:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee tam od razu leniwa, można tylko ususzyć, bez fermentowania, jak każde inne ziółko, tyle że smak troszkę inny będzie.

      Usuń
  5. Przepis przepysznie się prezentuje. Tylko u mnie problemem jest zanieczyszczone powietrze. Trzeba by chyba gdzieś w rejony wolne od spalin , smogów i pyłów zawieszonych wyjechać na bzobranie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie, dlatego dla herbatki poświęcił się był mój wsiowy, niewielki bzowy krzaczek, bo nawet tym ziołom z apteki nie do końca dowierzam, bo nie wiem gdzie te uprawy ziół się znajdują ;) Co swój ogródek to swój ogródek ;)

      Usuń