piątek, 1 listopada 2019

Nie będąc, byłam.



Ze względów zdrowotnych nie mogłam dzisiaj odwiedzić tych miejsc. Zrujnowanych, zdewastowanych, zapomnianych cmentarzy. Wiem też, że są osoby, choć bardzo niewiele, które również pamiętają o ludziach, którzy tu kiedyś żyli i którzy tu zostali na zawsze. Dla których te ziemie były kiedyś ojczyzną, jak teraz naszą. I zawsze kilka światełek dobre dusze zapalają na rozpaczliwie zdewastowanych, rozkopanych przez hieny cmentarne grobowcach. W porównaniu z jarmarcznym, plastikowym przepychem współczesnych cmentarzy, jawią mi się one jako oaza spokoju, zadumy, refleksji nad nicością życia, nad zapomnieniem i pamięcią, nad człowieczeństwem, humanizmem, tolerancją......................................................
Nie mogłam dzisiaj podążać tam gdzie myśl spokojna, a powiew wiatru nuci pieśń przemijania, nie mogłam, ale...mam bloga, to są te chwile, kiedy się cieszę że go mam.

A wracając do prozy życia i współczesności, znajoma postawiła dzisiaj rano chryzantemę na grobie mojego taty, w południe po chryzantemie nie było śladu.











































R.I.P.

1 komentarz:

  1. Kradzieże i dewastację cmentarne budzą we mnie największą z możliwych odrazę.
    Ja odwiedzam pobliski cmentarz żołnierzy radzieckich. Jest to miejsce zadbane i wczoraj płonęło tam wiele zniczy. I tak jest odkąd pamiętam.Na szczęście polityka nie zniszczyła tu człowieczeństwa.
    Zdrowia życzę!

    OdpowiedzUsuń