Chwila nieuwagi i przyszły chleb wybiera się na emigrację.
-A ja rosnę i rosnę...-
I stygnę po półtora godzinnym solarium.
"Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba....
Tęskno mi, Panie..."
C.K.Norwid
Iwonko, miło widzieć, jak blogasek pięknieje i rośnie :) Śliczne fotki i ciekawe wpisy, jak zawsze w Twoim wykonaniu.
OdpowiedzUsuńByłam kiedyś przez pewien czas na diecie rozdzielnej. Jak z każdą dietą: trudno zacząć, łatwo skończyć. Ale dobrze ją wspominam, bo schudłam trochę, lekko się czułam i nie miałam nigdy po posiłku wrażenia przeżarcia. No i właściwie wszystko można było jeść. Są też jednak pewne niedogodności, pamiętam, że bardzo mi dokuczał brak pieczywa do jajeczka :)
Małgosiu, wbrew pozorom uważam tą dietę jako jedną z najtrudniejszych, bo łamie wszystkie przyzwyczajenia które nabywaliśmy niemalże od urodzenia. Czy uda mi się ją kiedyś w pełni zastosować, nie mam pojęcia, ale jeśli świadomie niektóre posiłki będę komponować według tych reguł, będzie to dla mnie wielki sukces i dla zdrowia pożytek :-)
OdpowiedzUsuń