Wykrakałam...
...w dzieciństwie miałam przezwisko >wrona< , więc krakanie nie powinno mi być obce. Mróz, przyszedł, może nie jest to wielkie mrozisko, ale dla rozbudzonych roślin te kilka zapowiadanych mroźnych dni a szczególnie nocy, może być w skutkach tragiczne. Wskoczyłam więc dzisiaj w ten przenikliwy, zimny wiatr, okryłam to na czym mi naj-najbardziej zależało, reszta musi sobie radzić sama, ale straty będą na pewno dotkliwe, ocenimy wiosną. Grubą warstwę kory dostały chryzantemy, które ostro ruszyły z wegetacją, liliowce, piwonie i inne rozbudzone rośliny, wielki kopiec moja ulubiona Sally Holmes, włókninę zimową dodatkowo młodziutkie rodki, jedna chryzantema która w ogóle w tym roku nie zasnęła na zimę, hiacynty i żonkile. Kilka donic dostało dodatkowe ubranka. A teraz zostaje nadzieja by wiosenny bilans wyszedł jednak na plus, choć czarno to widzę.
Mimo ciepłego ubrania i czapy, wygwizdało mi nieźle głowę, więc po powrocie do domu zaparzyłam sobie kubeł jeżówki z dodatkiem płatków róży dla podniesienia smaku ;), z miodkiem wrzosowym, a teraz rozgrzewamy się tą "rudą na myszach", razem z Połówkiem, on też zasłużył bo pomagał :)
A w domu, całe kotowe bandziorstwo nagle zapałało wielką sympatią do kaloryferowego leżaka, to najlepsza zimowa miejscówka z podgrzewaczem dupencji w zestawie, więc kto pierwszy ten lepszy, wystarczy chwila nieuwagi i...smuteczek ;)))
A reszta...orze jak może...
Zachwycił mnie ten ,,fotelik,,na kaloryferze ,wyobrażam sobie uszczęśliwienie kotka,któremu udało się zając takie miejsce.U mnie też dzisiaj ma być duży mróż,ale u mnie wszystkie kwiaty odkryte,mam nadzieję,ze przeżyją...tak ,jakoś się zagapiłam ,bo do tej pory było bardzo wiosennie.
OdpowiedzUsuńNiestety niewiele udało mi się okryć, ale nową rodkową rabatkę musiałam i mam nadzieję że młodziutkie rodki dadzą radę. Koty kochają luksus, to nie ulega wątpliwości :)
UsuńWidzę, że mogłabym być Twoim kotkiem:) Same luksusy.
OdpowiedzUsuń...ale to są małe luksusy...człowiek się nie zmieści ;) One są niewychodzące, więc muszą być dowartościowane w domu. Pozdrawiam.
UsuńAleż uroczych przyjaciół masz. Piękności. Chciałabym przytulić. Bardzo przyjemny blog. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny :) Bez czworonożnych przyjaciół nie wyobrażam sobie życia, mimo że koty to wybitne destruktory sprzętów domowych ;), bo pieski to grzeczne stworzonka. Z tym przytulaniem to jest różnie, bywa że w nocy mam ochotę wsadzić je wszystkie do wora a wór do łazienki, nie dość że się przyklejają jak plastry to się jeszcze kręcą w te i z powrotem, ryczą do ucha, obgryzają włosy, liżą po twarzy, albo i ugryzą w nos albo brodę, mają jeszcze wiele dziwacznych nocnych pomysłów, coby tylko człowiekowi dokuczyć ;)
Usuń