piątek, 10 listopada 2017

Resztki.


Resztki resztkami, a ja mam gorszy czas, ...się trochę rozsypałam jak puzzle, usilnie próbuję się poskładać, ale opornie mi to idzie. 
Stan zdrowia mamy i ta paskudna jesień, chyba najbrzydsza od kilku lat, wcale mi nie pomaga w psychicznej reanimacji. Zastygam jak ogród na zimę. 
A to jego resztki, ogrodu znaczy ;)  
A jutro dłuuuuugi spacer, może mi się w głowie i w duszy rozjaśni.


Ostatnia ostróżka
  
Ostatnie kwiaty powojnika

Ostatnie czarnuszki

Ostatnie, ostatnie, ostatnie...




Byle do wiosny...

6 komentarzy:

  1. U mnie w ogrodzie już całkowite pustki. Zazdroszczę:)
    Zawstydzony kot jest cudowny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On tak śpi, czasem się dziwię że się nie udusi, do tego jest niesłyszący,"głuchy jak pień" ;), znaleziony nad rzeką jako maleńkie, bardzo chore kociątko.

      Usuń
  2. Podzielam zdanie kota w tej sprawie.

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóz,czas jesienny nie napawa nadzieją,wszystko staje się ostatnie ,ale ..za jakiś czas znów będzie nas cieszył każdy nowy dzień,bo nastanie czas nadziei,nadziei na nowy kwiat,na nowy dzień...wiec przetrwajmy...byle do wiosny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie napisane i tego się trzeba trzymać pazurami...byle do wiosny hej!

      Usuń