wtorek, 19 maja 2020

Arboretum Wojsławice.

Jak co roku, majowe odwiedziny arboretum uważam za zaliczone.

Na pierwszy ogień nie pójdą rododendrony, choć to ich czas, a rośliny które zawsze odwiedzam przy okazji każdej wizyty. W następnych wpisach przyjdzie czas i na rodki, jutro? 
Pierwsza to wspaniała, ogromna, spektakularna magnolia parasolowata. Nie mogłam jej nie mieć w ogrodzie, więc mam, ale na razie zbyt młoda by kwitnąć, choć piękne, ogromne liście, zdecydowanie się bronią.









Moje wszystkie majowe drogi zawsze mnie zaprowadzą, nie do Rzymu, ale do Enkianta dzwonkowatego.





 Obowiązkowo, gunnera i jej spektakularny kwiatostan


Kalina nad stawkiem.




I ptaszek na koniec, rododendronowy ciąg dalszy nastąpi...


1 komentarz:

  1. Przepiękne miejsce, uwielbiam tak spacerować między kwietnymi dobrodziejstwami Matki Natury i czerpać z nich pełnymi garściami. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń