środa, 13 września 2017

Lenistwo...



...totalne, ogarnęło mnie, pochłonęło, nic mi się nie chce, a właściwie bardzo mi się chce nic nie chcieć....
Dostałam ciężkiej alergii na słoiki, omijam je szerokim łukiem, duża zamrażarka ratuje mnie w tym roku, tak po prawdzie to wolę mrożonki od weków. Od kilku lat mrożę również pomidory, w całości, nie ma porównania do przecierów słoikowych, czy puszkowych, smak sosu czy zupy ze świeżych pomidorów w środku zimy, z koperkiem, też mrożonym zresztą, to jest to, smak lata w środku zimy :)

W niedzielę mój Połówek, próbował mnie kopnąć w cztery litery w ramach mobilizacji i ruszenia onych czterech liter z chałupy. Żal mi się go zrobiło, bo tak siedzi i siedzi ze mną, doooobra pojedziemy gdzieś. Pojechaliśmy. Oczywiście jak się wreszcie ruszyłam z domu, zaraz zaszło słońce i zaczęło mżyć, no...rmalka. Ogarnęła mnie jednak determinacja, skoro już wylazłam z pieczary, to przecież nie po to żeby zaraz wrócić, i dobrze, bo w końcu mżyć przestało, co prawda słońca już do końca dnia nie widziałam, ale się trochę dotleniłam i pochodziłam po górkach, choć dla mnie to całkiem forsująca wycieczka była, dałam radę, na cardiamidzie z kofeiną ;). W górkach były wodospadki ;)






"A tam w mech odziany kamień,
tam zaduma w wiatru graniu,
tam powietrze ma inny smak.
Porzuć kroków rytm na bruku,
spróbuj, znajdziesz, jeśli szukać
zechcesz, nowy świat, własny świat."


...a góry dymiły...



Doszłam do wniosku że lenistwo jest zaraźliwe, a ja zaraziłam się od hordy kotów moich.

Suszę maliny, do zimowych herbatek, nie o witaminy mi w zasadzie chodzi ale o smak :), no chyba z tydzień mi zejdzie, kto suszył maliny ten wie że wcale łatwe to nie jest, ale warto :)




13 komentarzy:

  1. Czasem trzeba się polenić i posłuchać swojego wewnętrznego zwierzęcia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym słuchaniem to nigdy problemów nie miałam ;), tylko się boję żeby to nie przeszło w stan przewlekły lub stały, bo z roku na rok coraz mniej mi się chce ;)

      Usuń
    2. Ale popatrz na to tak: koty tylko jedzą, śpią i mruczą i są całkiem zadowolone z życia. :D

      Usuń
    3. :))) Niestety robią duuużo więcej, byłabym bardzo zadowolona gdyby tylko to robiły, z mojej bandy ośmiorga tylko jednego można by wpasować w te ramy ;))), ale trzeba przyznać że robią tylko to co chcą, są "miszczami" życia.

      Usuń
  2. Widocznie organizm teraz potrzebuje słodkiego lenistwa:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Toteż nie bronię się zbytnio przed lenistwem, mój zdechły organizm potrzebuje takich przestojów, bardzo potrzebuje.

      Usuń
  3. Ja w swoje górki jadę w poniedziałek:) Pomidorów w całości nigdy nie mroziłam, zawsze wcześniej kroiłam i dodawałam zimą do greckiej. Tak samo mrożę paprykę. Spróbuję zamrozić trochę w całości, zawsze to szybciej i mniej pracy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A do tego jak pięknie z całych schodzi skórka, kilka sekund pod ciepłą wodą z kranu i skórka sama schodzi. Mrożę też ogórki w grubych plasterkach, po odmrożeniu na sicie i odcieknięciu wychodzi pyszna namiastka letniej mizerii, bo za ogórkami ze słoików nie przepadam. Te górki to akurat po czeskiej stronie, mam do nich najbliżej.

      Usuń
    2. Zamroziłam wczoraj trochę takich pomidorów. Ogórki też mrożę ale średnio mi smakują. Dużo więcej robię ich w słoikach.
      Ja jeżdżę zawsze w Bieszczady :) Niestety mam do nich dobry kawałek, a że najczęściej jadę busem, bywa że podróż jest męcząca.

      Usuń
    3. Bo ogóry muszą być w grubych plastrach i muszą same się rozmrozić na sicie żeby dobrze odciekły, do tego gęsta śmietana i świeży koper, lubię :)
      O Bieszczadach, tej pięknej krainie mogę tylko pomarzyć, strasznie daleko ode mnie.

      Usuń
  4. o pomidory mrożone.... wypróbuję....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, tylko do mrożenia trzeba wybierać te bardziej mięsiste, z małą ilością galaretki.

      Usuń