Bardzo je lubię i chciałam je mieć, by cieszyły oczy kolorami w jesiennym ogrodzie.
Jak to miastowa przeflancowana na wieś, posadziłam chryzantemy jednoroczne i byłam zawiedziona że wiosną nie odbiły. Głupia ja. Kiedy zgłębiłam chryzantemowe sekrety, kupiłam sadzonki zimujących odmian i od dwóch lat cieszę się swoimi własnymi, prywatnymi, własnołapnie wyhodowanymi kwiatami. Choć rok temu, wiosną, kiedy dostałam przesyłkę z kupionymi sadzonkami byłam przerażona, sadzonka to był pojedynczy dziesięciocentymetrowy badylek z kilkoma niteczkami na końcu, te niteczki to były korzonki. Bałam się to wziąć w ręce żeby nie zniszczyć, a co dopiero posadzić na rabacie, toż to kot łapą mógł unicestwić. Jakoś się udało. Kwitły w zeszłym roku, przezimowały nieźle, chyba tylko jedna odmiana wypadła. I w tym roku kwitną, co prawda jeszcze nie jest to pełnia kwitnienia ale i tak cieszą oczy. Siedem lat wiejskiej przygody a ja nadal zielona jak groszek jestem.
I moja ulubiona, wielkokwiatowa Ariadna, taka prawdziwa chryzantema :)
Oby zbyt szybko nie przyszły przymrozki.
Niestety i w tym roku zawiodły mnie nieszpułki, na dwóch krzaczkach zaledwie kilkanaście owocków :( może następny rok będzie lepszy.
I Zebrinus, który chyba najbardziej fantazyjnie z miskantów zaczyna kwitnienie :)
A moi koci pampersiarze dostali nowe majtaski, modne ;))))
Uwielbiam chryzantemy.
OdpowiedzUsuńJa również i pojąć nie mogę dlaczego u nas stereotypowo myśli się o nich jako o kwiatach nagrobnych. A i herbata chryzantemowa ma ciekawe działanie :)
UsuńMasz bardzo piękne chryzantemy :)
OdpowiedzUsuńJa często kupuję (sama sobie) bukiet tych uroczych kwiatów.
I mam wielką ochotę na nowe odmiany :), bardzo je lubię i wcale nie odstrasza mnie intensywny zapach ich liści, bardzo je lubię, pięknie zdobią jesienny ogród.
Usuń