piątek, 13 października 2017

Piąty dzień tygodnia


...........się kończy........i dobrze, pół dnia przesiedziałam za kierownicą i mam dość.
Wczoraj przeglądałam zimowe ciuchy, bo czas, choć podobnież, jakieś słuchy chodzą, że ma być jeszcze pięknie i ciepło, oby. I tak, sobie pomyślałam, że jednak buty i torba nowa by się przydały, bo stare mi się opatrzyły, więc sobie zrekompensowałam ten dzisiejszy męczący dzień :) Szalik zrobię sobie sama, tak więc niebawem czeka mnie filcowanie. A przy okazji ciuchowych remanentów przypomniały mi się moje nieszczęsne "cichobiegi", które kupiłam sobie rok temu, wstawiam więc powtórnie, tak na poprawę humoru, trzeba być niezłym magikiem żeby TAKIE buty sobie kupić :)))


  
Jutro muszę zrobić placuszki dyniowe bo chodzą za mną i chodzą, i chodzą...
Pierwsza pod topór pójdzie Pink Jumbo Banana, mam ją pierwszy raz więc mnie bardzo ciekawi jaki ma smak. Może jeszcze ciasto dyniowe i syrop machnę, zobaczymy jak czas pozwoli, bo na popołudnie mamy bilety na meczyk naszej nieszczęsnej drużyny siatkarskiej.



Na koniec dnia zostawiłam sobie pranie kota, Rysia Pampersa. Ryś co kilka dni umiera, ale za każdym razem jeszcze daje radę, wiem że kiedyś nadejdzie ten ostatni raz...
O Rysiu już kiedyś pisałam, skatowanym i gnijącym żywcem, dostał drugie życie, uczył się że nie każdy człowiek jest bestią.
Jest z nami już trzy lata i nawet nasza wetka się dziwi, że Ryś jeszcze daje radę. Pranie kota to nie lada wyzwanie, wie ten kto próbował, ale i tym razem udało się bez strat na ciele ;), ma się już tą wprawę ;)



Bułat Okudżawa
Czarny kot

 Na podwórku, tuż za bramą,
czarnej sieni czarny wlot.
W sieni dzień i noc tak samo
rezyduje Czarny Kot.

Uśmiechając się pod wąsem
czai się w ciemnościach, łotr.
Drą się koty wniebogłosy,
ale milczy Czarny Kot.

Myszy dawno już nie łowi,
stroszy wąs i śmieje się –
łapie wszystkich nas za słowo
i kiełbasę naszą żre.

Ani żąda, ani prosi,
kryje w ślepiach żółty blask.
Każdy sam mu coś wynosi
jeszcze mu się kłania w pas.

Nie zamiauczy ani razu,
ale z sieni - ani rusz;
o framugę ostrzy pazur,
jakbyś miał na gardle nóż!

Stąd też wszyscy przygnębieni,
wszystko w domu - byle jak...
Światło by założyć w sieni...
Ale jakoś chętnych brak!

2 komentarze: