Po prostu ciemiernik. Niewiele jest kwiatów kwitnących zimą, zaliczają się do nich ciemierniki. Nie były przedmiotem mojego pożądania... do czasu..., do czasu kiedy zobaczyłam je na imprezie kwiatowej, poustawiane odmianami w skrzynkach, w każdej skrzynce przynajmniej po kilkanaście doniczek, wszystkie kwitły, były piękne w swej masie. Poczułam że muszę je mieć, choć kilka. Wszystkie wabiły pięknymi kwiatami, nie potrafiłam wybrać, w zasadzie było to losowanie a nie świadome wybieranie. Do domu pojechały ze mną cztery sztuki. Cóż, w liczbie pojedynczej nie wyglądały już imponująco, choć tanie nie były. Cztery-pięć listków plus kwiatek, dwa. Po posadzeniu, jeden natychmiast usechł i znikł. Nie miałam do niego pretensji bo ogrodniczka to ze mnie raczej nie najlepsza, w zasadzie to nie raczej a na pewno.
Jakież było moje zdziwienie i radość, kiedy wczoraj zauważyłam że nieboszczyk zmartwychwstał, jest, jest mała kępka listków. Mam więc nadal cztery odmiany ciemierników, a jeden z nich wyrwał się przed szereg i zamiast w lutym zakwitł już teraz. Co prawda na razie jednym kwiatkiem, ale jakim pięknym :)))
Czekam teraz na kwitnienie odmian
- Double Ellen White Spotted
- Double Ellen Pink Spotted
- Double Ellen Purple
Piękna niespodzianka:)
OdpowiedzUsuńNatura lubi zaskakiwać. 😁
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś jednego ciemiernika,ale nie zauroczył mnie,pewnie gdyby było więcej,to i urok byłby inny...
OdpowiedzUsuń