piątek, 27 października 2017

Helleborus.


Po prostu ciemiernik. Niewiele jest kwiatów kwitnących zimą, zaliczają się do nich ciemierniki. Nie były przedmiotem mojego pożądania... do czasu..., do czasu kiedy zobaczyłam je na imprezie kwiatowej, poustawiane odmianami w skrzynkach, w każdej skrzynce przynajmniej po kilkanaście doniczek, wszystkie kwitły, były piękne w swej masie. Poczułam że muszę je mieć, choć kilka. Wszystkie wabiły pięknymi kwiatami, nie potrafiłam wybrać, w zasadzie było to losowanie a nie świadome wybieranie. Do domu pojechały ze mną cztery sztuki. Cóż, w liczbie pojedynczej nie wyglądały już imponująco, choć tanie nie były. Cztery-pięć listków plus kwiatek, dwa. Po posadzeniu, jeden natychmiast usechł i znikł. Nie miałam do niego pretensji bo ogrodniczka to ze mnie raczej nie najlepsza, w zasadzie to nie raczej a na pewno. 
Jakież było moje zdziwienie i radość, kiedy wczoraj zauważyłam że nieboszczyk zmartwychwstał, jest, jest mała kępka listków. Mam więc nadal cztery odmiany ciemierników, a jeden z nich wyrwał się przed szereg i zamiast w lutym zakwitł już teraz. Co prawda na razie jednym kwiatkiem, ale jakim pięknym :)))


Czekam teraz na kwitnienie odmian

  1. Double Ellen White Spotted
  2. Double Ellen Pink Spotted
  3. Double Ellen Purple

3 komentarze:

  1. Miałam kiedyś jednego ciemiernika,ale nie zauroczył mnie,pewnie gdyby było więcej,to i urok byłby inny...

    OdpowiedzUsuń